sobota, 16 maja 2009

Dzień VI, Piątek, 21:30 131km,

Dzień VI, Piątek, 21:30 131km
No i się udało ! Mamy piątek. Jestem przed Splitem. Po długich poszukiwaniach właściwej miejscówki w końcu trafiłem na mały camping, którego właścicielem jest Polka. Tego się nie spodziewałem, że wyląduję w pokoju z ciepłym prysznicem, czajnikiem, łóżkiem, no i jeszcze Rakiji się napiłem! W trakcie poszukiwań miejscówki spotkałem kolesia, który mi opowiadał o swoich wyprawach przez dobre 15 min, a potem stwierdził, że nie mogę się rozbić przy jego chacie. Dzisiaj rano bardzo lało. Muszę się lepiej odżywać, żeby mieć siły. Forma ok. Teren też niezbyt wymagający. Jutro sobie urządzę małe zwiedzanie Splitu. Znowu mocne słońce. Pieką mnie uszy!
Jest czad i petardy !
Rower – słońce – źle, bo ciepło i pali.
Deszcz – mokro, zimno, kijowe obozowisko.
Wiatr – to tylko w plecy.
Tak źle, tak niedobrze. Normalnie jak stara baba narzekam. Ugotowałem sobie już ryż na jutro. Trochę boli mnie już dupa.
Niebo zamiast dachu, wiatr zamiast ścian !








z polecenia grzegorza

matt

Brak komentarzy: